Rozwój
październik 9, 2016 o godzinie 8:55 ,
Brak komentarzy
Singapur jest jednym z najbardziej i najszybciej rozwijających się krajów na Świecie. Na końcu Półwyspu Malajskiego można dostrzec małą plamkę - jest nią właśnie Miasto Lwa. Czemu akurat przyjął taką nazwę? Nazwa pochodzi od dwóch słów : singa (lew) i pura (miasto) .
Po kilkugodzinnej podróży z Javy, którą rozpoczęliśmy o 4 rano, dotarliśmy do celu. Ale czy to ważne o której się wstaje i czy się wysypia w tak pięknej podróży? Oczywiście, że NIE !
Kraj ten słynie przede wszystkim ze słynnych trzech wież połączonych ze sobą elementem przypominającym kadłub łódki. Robi to ogromne wrażenie ! Co ciekawe? Na szczycie znajduje się taras widokowy, z którego rozciąga się przepiękna panorama miasta oraz basen, do którego wstęp mają tylko goście hotelu :( Ale mieliśmy okazję przejść przez wnętrze hotelu i zobaczyć jak wygląda on od środka? Czy robi wrażenie? Pewnie, że tak. Natomiast nie jestem typem człowieka, który wychodząc z pokoju chciałby oglądać setki twarzy przechodzących obok bądź mieć pod sobą kilkadziesiąt najdroższych sklepów i butików.
Tuż obok znajduje się Muzeum sztuki. Z wyglądu sam obiekt przedstawia przepiękną architekturę i wzbudza sensację. Cena do niego jest uzależniona od pory roku oraz od tego jaka wystawa w danej chwili jest wystawiana.
W okolicy warto również odwiedzić park, w którym znajdują się niezwykłe drzewa - architektury rodem z Avatara - Gardens By the Bay. Codziennie wieczorami są tutaj pokazywane iluminacje świetlne, które gromadzą setki, jak nie tysiące ludzi każdego popołudnia. Jest ich osiemnaście i mają od 25 do 50 metrów wysokości. Po ich "konarach" pnie się pionowy ogród, a pomiędzy nimi, na wysokości 22 metrów, biegnie kładka, z której można zobaczyć cały Singapur z zupełnie innej perspektywy.
Trafiliśmy również, jak się okazało na weekend, kiedy całe miasto przeżywało natłok turystów i imprez. Czemu ? Z powodu odbywającego się 3-dniowego finału Grand Prix Formuły 1! Nie mieliśmy wykupionych biletów,ale w ciągu dnia udało się zobaczyć kilka wyścigówek pędzących po torach oraz wieczorem usłyszeć ten potężny " ryk " silników ! Coś niesamowitego dla każdego, nawet nie będącego fanem tego wydarzenia !
W Singapurze znajduje się również JEDYNY na Świecie street food, który zdobył Gwiazdkę Michelin. Wbrew pozorom można tutaj zjeść na bardzo małe pieniądze lecz trzeba wystać się w niemałej kolejce! Co ciekawe? Restauracja nie ma stałych godzin otwarcia - zamyka się kiedy już składniki się kończą. Polecam wszystkich przybyć tutaj ok 9 rano,zając miejsce w kolejce i spróbować (nie)zwykłego kurczaka!
Nie będę dużo się rozpisywał, myślę, że zdjęcia oddadzą cały klimat. A WSZYSTKIM życzę, by dotarli i zobaczyli tą przepiękną architekturę na własne oczy!
Warto wspomnieć,że w Singapurze grożą potężne kary ( 500$ ) za palenie, jedzenie i picie , spożywanie owocu durian oraz transportowanie substancji łatwopalnych w komunikacji miejskiej.
PODSUMOWANIE
Łącznie w podróży spędziliśmy :
-16 dni
-odbyliśmy 8 lotów
-spędziliśmy 33 godziny w samolotach + ok. 16 na lotniskach
- 5 godzin w pociągach
-spaliśmy w 4 różnych hotelach
-przemierzyliśmy około 22 000 km !!!